Podobnie jak poprzednio celem lekcji jest pokazanie uczennicom(niom), jak rozwijać akapity. Narzędzie to szczególnie przydaje się osobom piszącym zbyt krótkie teksty i narzekającym na brak pomysłów.
I żeby to było jasne 😊. Nie uznaję kryterium oceny według długości – opowiadanie jest dobre bądź nie, a ilość wyrazów nie ma tu nic do rzeczy. Dla tworzących egzaminy już jednak tak nie.
Cel w języku uczennicy(nia) brzmi tak samo jak poprzednio: Wypełnię akapit treścią.
Realizacji celu służy następujące zadanie:
1. Uczennice(owie) tworzą opowiadanie, każdą nową myśl rozpoczynając od akapitu. Pod nimi zostawiają puste linijki. Dla wielu dostrzeżenie, że wprowadziło się nowy wątek, to spore wyzwanie – poniżej zaproponuję rozwiązanie takiej sytuacji.
2. Kolejny krok może mieć dwie formy:
a. dzielimy klasę na 4-osobowe zespoły. Każda osoba czyta swój tekst, zatrzymując się po kolejnych akapitach. Reszta zadaje pytania – autor(ka) zapisuje je w pustych linijkach – dzięki którym można go pogłębić lub wydłużyć.
b. dzielimy klasę na pary i każdy tekst „przepuszczamy” przez co najmniej trzy, które wpisują pytania w puste linijki.
W przypadku, gdy uczennica(eń) nie potrafi zaznaczyć akapitów, nauczyciel(ka) musi to zrobić sama. Niekiedy – w skrajnych przypadkach, bo to wymaga czasu – tnę tekst na fragmenty, naklejam je na czystą kartkę, zostawiając między nimi puste miejsca, i puszczam między dzieciaki.
3. Kiedy tekst wraca do autorki(a), sam(a) decyduje, czy i na które pytania chce odpowiedzieć. Zazwyczaj jednak otwierają im się oczy na wiele kwestii, a opowiadanie zyskuje na wartości (i długości).