Często zapominamy, że dyskusja to nie tylko wymiana argumentów w grupie, ale także – w parze, a nawet z samą sobą.
Jej naukę rozpoczynam zatem od najprostszych form.
Poniżej zebrałam kilka z nich – wykorzystałam je zresztą do zdefiniowania reguł dyskutowania. Zazwyczaj poprzedzam je zabawą z kartami gry Dixit oraz grupowaniem podobieństw. Rozrzucam obrazki po klasie, a dzieciaki wybierają po jednym kojarzącym im się z dialogiem. Następnie prezentują i uzasadniają swoje skojarzenia. Dzięki temu usłyszałam ostatnio, że rozmowa jest m.in.: „jak podlewanie kwiatu – dzięki niej można zakwitnąć”, „listem z nadawcą i odbiorcą”, „fizycznym zbliżeniem, ponieważ wymaga zmniejszenia dystansu”, „receptą na samotność”, „sposobem na doprecyzowanie planów”, „rozgałęziającym się (wielowątkowo) drzewem”, „otwierającym innych kluczem”, „poszukiwaniem słów na wyrażenie myśli”, ale także „różą z kolcami, ponieważ może zranić”. Dzięki rozmowie „rosną nam skrzydła”, a „serce jaśnieje” (Tak! Daria naprawdę tak powiedziała!), a w jej trakcie „myśli niczym małe wysepki odrywają się od stałego lądu i płyną ku innym” (Ola w przepiękny sposób nawiązała do wiersza Johna Donne’a, który analizowaliśmy wcześniej). Podczas grupowania podobieństw zadaję pytanie otwarte lub problem do rozważenia. Uczennice(niowie) zapisują na karteczkach samoprzylepnych pomysły – jeden na kartkę – i umieszczają w dowolnym układzie na ścianie, tablicy, podłodze, ławce. Następnie grupują w kategorie, nadają nazwy, a na koniec uzasadniają, dlaczego do siebie pasują. Niekiedy proszę, aby po raz drugi wymieszali pomysły i połączyli je w nowe kategorie.
Ćwiczeniem, z którego chętnie korzystam, jest układanka z heksów edukacyjnych – uwielbiam je, to jedna z najlepszych metod treningu słuchania i uzasadniania.
Najpierw proszę, aby uczennice(niowie) zapisały(li) na kartonikach kilka skojarzeń ze słowem „dyskusja”, a następnie je ułożyły(li). Dzięki zadaniu wprowadzającemu z Dixit efekt końcowy – o zreferowanie którego proszę na końcu wybraną osobę – potrafi być niezwykle twórczy.
Podczas kolejnego dzieciaki rozmawiają ze sobą w czwórkach – ale w ciszy i na papierze.
W rogu dużej kartki, formatu min. A3, każdy z nich – innym kolorem flamastra – wpisuje najważniejszą zasadę, która powinna obowiązywać podczas dyskusji. Następnie, cały czas pisemnie, kwestionują cudze wpisy lub uzupełniają je o własne uwagi. Jedna z dziewczynek powiedziała mi kiedyś, że taka forma minimalizuje jej lęk przed cudzymi komentarzami, a poza tym wymaga doprecyzowania myśli.
Jej wielką zaletą jest to, że po zebraniu prac – dzięki kolorom – widzę i mogę sprawiedliwiej ocenić indywidualny wkład w pracę grupową.
Kulę śnieżną często wykorzystuję tuż przed właściwą dyskusją.
Uczennice(niowie) zaczynają w parach, wymieniając się poglądami na temat spornej kwestii. Potem dołączają do innej dwójki i dzielą się pomysłami. Czteroosobowe tworzą ośmioosobowe i tak dalej, aż cała klasa wejdzie w jedną wielką dyskusję.
Często poprzestaję na czwórkach i uwalniam rozmowę na forum klasy, ponieważ wielokrotne omawianie tego samego tematu nuży dzieciaki., a dwukrotna wymiana wystarcza, aby dodać odwagi nieśmiałym.
Odmianą kuli jest wymiana, podczas której klasa zostaje podzielona na kilka – od 4- do 6-osobowych grup. Otrzymują one ten sam temat. Po upływie czasu wystarczającego na rozwój dyskusji jedna lub dwie osoby z każdej przechodzą do innej. Tam dzielą się wnioskami z poprzedniej bądź omawiają inny, ale powiązany temat.