„Kiedy przekształcam kurz w nieskazitelne, a nieskazitelne w kurz – powiedział w jednym z wywiadów angielski rzeźbiarz Paul Hazelton – stwarzanie miesza się z rozpadem, materia przekształca w antymaterię, a niepokalane i zdegenerowane znaczy to samo.
Osiadanie kurzu, zaniedbywanie higieny to droga ku zaniedbaniu. Bałagan młodości przechodzi w błoto starości, a dusza zwraca się ku ziemi. Dla Pablo Picasso, który w podeszłym wieku chorobliwie lękał się utraty sprawności, sztuka była ucieczką przed duszą – kurzem dnia codziennego. Ja nie wierzę w możliwość oddzielenia młodzieńczej nieskazitelności od rozpadu, która dotyka nas wraz z upływem lat. Obie składają się na coś nieskończenie delikatnego jak zanikanie, utrata życia”.
Prace Hazeltona wydają mi się nieskończenie piękne i dławiąco melancholijne.
Na balkonie strzepuję flanelową miotełkę do książek z kurzu dnia codziennego.