Jak można uczyć pisania i redagowania, jeśli samej się tego nie robi?
Nauczycielka języka polskiego musi zatem pisać, pisać i jeszcze raz pisać.
Na dowód, że praktykuję powyższą zasadę zamieszczam teksty napisane w ramach studiów w Social School of Science przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN.
Skupione są wokół eksploracji tematyki fantazmatu macierzyńskiego w twórczości, głównie epistolograficznej, Zygmunta Krasińskiego.
Część pierwsza dotyczy romantycznego zainteresowania Zygmunta Krasińskiego średniowieczną architekturą oraz poetyką gotycyzmu. Przejął ją od matki – Marii Urszuli z Radziwiłłów. Po jej przedwczesnej śmierci w 1822 roku to w gotyku właśnie szukał korzeni – przeciwstawianych klasycystycznym (rozum, reguły, forma, piękność cielesna) – epok romantycznych (serce, brak reguł i form, piękność duchowa). Za jego szczytowe osiągnięcie uznawał katedrę. Kontemplacja jej konstrukcji umożliwiała dramatyzację egzystencji. Winna zatem – zgodnie z teorią Georgesa Bataille’a – prowokować również transgresyjny „błysk istnienia”, a ten wynosić ku transcendencji ponad drzemiący we wnętrzu gotyku klasycyzm – formę (transgresja w nieśmiertelnego romantycznego ducha wymagała odbicia od nietrwałej klasycystycznej formy). Tak się jednak nie stało – do transgresji u Krasińskiego nie doszło. Wymagałyby ona bowiem zmierzenia się z traumą związaną z rozpadającym się ciałem zmarłej na gruźlicę matki. Młodzieńcza fascynacja frenetycznym językiem matki zostaje zatem zarzucona na rzecz estetyzmu religijnego – próby zaklęcia i zakrycia tego, czego nie udało się ogarnąć wyobraźni.
Część druga wychodzi od okresu, kiedy – porzuciwszy zapożyczone od matki inspiracje – Krasiński prawie nie pisał. W 1838 roku poznał Delfinę Potocką. Jej tragiczne przeżycia wykorzystał do ponownej dramatyzacji własnej egzystencji – kobiecie został przypisany kostium Matki Boskiej Bolesnej/Pięknej Madonny, jemu samemu – dziecięcia. Dzięki macierzyńskiemu fantazmatowi odzyskał pisarską wenę. Dał on także nadzieję na transgresję, do której jednak – podobnie jak w przypadku gotyckiej katedry – nie doszło. Warunkiem odbijającej się od doświadczenia gotyku transgresji było zmierzenie się z tym „co (…) nieżywe”, formą, martwym ciałem. W relacji z Potocką – zaakceptowanie prawdy, że z Madonn zradzają się potwory. Dla Krasińskiego okazało się to niemożliwe. Głos próbującej przemówić przez fantazmat, ale i spoza fantazmatu kobiety/matki został stłumiony szeregiem obrazów utrwalających wizerunek anielskiej Madonny.
Część trzecia rozpoczyna się w 1843 roku, kiedy to – wypełniając oczekiwania ojca – Krasiński założył rodzinę. Opowiedział się tym samym po stronie patriarchalnego porządku religii, władzy i rodziny oraz jego patriotycznych wartości honoru i tradycji. Język matki wyparła matryca zapisana tekstem jasno przyporządkowującym rzeczy znaczeniom. Zgodnie z nią w momencie, kiedy stał się mężem i ojcem, Potockiej została przypisana funkcja kochanki/prostytutki. Próbując ratować związek, poeta wywłaszczył ją zatem z płci, ciała i seksualności (macierzyństwa biologicznego). Na dobre wtłoczył już nawet nie w fantazmat Matki Boskiej Bolesnej/Pięknej Madonny, lecz w rolę Chrystusa. W ten sposób wpisał ją w dyskurs religii, władzy i patriarchalnej rodziny. Zniszczyło to do reszty możliwość jakiejkolwiek transgresji.