Według Raportu Hattiego (wspominałam o nim w poprzednich wpisach) jednym z najważniejszych czynników mających wpływ na postępy w uczeniu się jest samoocena, a tę – jak wszyscy(tkie) wiemy -budują m.in. pochwały. Czy od chwalenia może się jednak poprzewracać w głowie? Jak chwalić, aby nie zepsuć ucznia(ennicy)? Odpowiedź na to (i jeszcze kilka innych pytań) znalazłam w książce Miłosza Brzezińskiego o długaśnym tytule „Głaskologia. Jak pozytywnie wpływać na innych i zwiększać przy tym swoją satysfakcję. Faktyczne reguły motywowania i rozumienia motywacji”. Odwołuje się w niej on do prac prof. Carol Dweck i je właśnie chciałabym przytoczyć.
Dweck wyróżnia dwa nastawienia do samorozwoju: 1. „rozwojowe” (dynamiczne) oraz 2. „zafiksowane” (statyczne).
Pierwsze zakłada, że dane człowiekowi cechy to przedział, w obrębie którego może się poruszać. Dzięki systematycznym ćwiczeniom jesteśmy zatem w stanie poprawić swoje wyniki, np. w nauce bądź sporcie. Nawet jeśli nie wygramy maratonu i nie zdobędziemy Nobla, a na skali od 1 do 10 przemieścimy się z pozycji 3 na 5, to i tak zmiana będzie kosmiczna. Drugie opiera się na przekonaniu: „Taki(a) już jestem (do wyboru głupi(a) bądź mądry(a)) i nic tego nie zmieni”, „Gdy byłem mały(a), mówiono, że jestem zdolny(a), to się nie zmienia”. „Zafiksowany” umysł buduje zaś swój światopogląd na trzech filarach, wystarczających, aby funkcjonować poniżej możliwości: 1. „za wszelką cenę wyglądaj mądrze”, nawet jeśli po raz kolejny posługujesz się wyświechtanymi schematami, nie mając odwagi spróbować niczego nowego, 2. „jeśli ktoś ma do czegoś talent, to nie potrzebuje wysiłku, aby uzyskać ponadprzeciętne efekty”, 3. „zrób wszystko, aby ukryć swoje braki lub to, w czym jesteś słaby(a), ponieważ i tak nic nie da się z tym zrobić”. Bardzo częstą wymówką zafiksowanego umysłu jest: „To mnie nudzi” – skutecznie broni ona przed ewentualną porażką.
Zdaniem Dweck oba typy nastawienia wynikają m.in. ze sposobu, w jaki – my dorośli – chwalimy: czy skupiamy się na tzw. cechach stałych („Jesteś ładny(a), inteligentny(a)”), czy podejmowanym wysiłku („Ależ się napracowałeś(aś), „Gustownie dobrałeś(aś) kolory”). Nie zdziwiło mnie zresztą to, że – według badań – dziewczynki są częściej chwalone za stałe cechy. Wyjaśniałoby to ich lęk przed przedmiotami ścisłymi, choć nie mają w nich wyników gorszych niż chłopcy. Miłosz Brzeziński proponuje jednak kilka metod pozwalających na zmianę nastawienia uczniów(ennic) do rozwoju:
1. Chwalić za wysiłek, nie za efekt – to on ma być celem i pretekstem do nagrody.
2. Towarzyszyć – zwłaszcza na początku zdobywania nowych umiejętności – z życzliwością i dodając otuchy.
3. Przypominać o głębszym sensie i celach uczenia się.
4. Wprowadzić sformułowanie „jeszcze nie”: zamiast „nie umiesz” – „jeszcze nie umiesz”, „próbowałem(am), ale nie zadziałało” – „próbowałem(am), ale jeszcze nie zadziałało”.
No cóż, okazuje się, że pochwały mogą zawrócić w głowie.
Mogą ją jednak również stymulować do nauki.