Metody pracy w zespole należą do najczęściej ewaluowanych sposobów nauczania. Według badań ich efektywność zależy od dwóch rzeczy:
1. grupowego celu oraz
2. indywidualnej odpowiedzialności, co oznacza, że
uczennice(owie) pracują na osiągnięcie wspólnego celu, ale ich sukces uzależniony jest od indywidualnego uczenia się.
I tu chciałabym podkreślić: nie od odpowiedzenia na zestaw pytań lub rozwiązania zadania, lecz od nauczenia się czegoś przez każdą z osób.
W sytuacji, kiedy grupa ma raczej coś zrobić, niż się czegoś nauczyć, zdolniejsze(si) nie mają motywacji, aby poświęcić czas słabszym – ich udział postrzegany jest jako „kłoda pod nogami”, której najlepiej szybko przedyktować odpowiedzi lub notatkę.
Jeśli jednak zadanie polega na tym, że każda osoba musi się czegoś nauczyć, w interesie grupy leży poświęcenie czasu na wyjaśnienie różnych pojęć tym, które odstają.
Nauczycielki(e) i rodzice często obawiają się, że tego typu współpraca zmniejszy postępy najlepszych dzieciaków. Badania wykazują coś przeciwnego – najwięcej zyskują dające(y) oraz otrzymujące(y) szczegółowe wyjaśnienia, a meridiana wielkości efektu wynosi + 0,32 = różnica między uczeniem się opartym na współpracy a grupami kontrolnymi wyniosła niemal jedną trzecią standardowego odchylenia). Myślę, że nieprzypadkowo to właśnie Maja – moja uczennica – została w minionym roku laureatką konkursu polonistycznego. Sama pracowała jak szalona, ale równocześnie uwielbiała pracować z innymi – a zwłaszcza wchodzić z nim w dyskusję i objaśniać rzeczy, do których wcześniej doszła sama.