Wydawało mi się zawsze, że twarde, szkolne krzesła nadają się jedynie na rozpałkę do kominków – wokół których, niczym w norweskich szkołach, uczniowie(ennice) mogliby pokładać się na fotelach i kanapach.
Kilka dni temu zupełnie przypadkiem trafiłam jednak na stronę Zespołu Szkół nr 31 w Toruniu z oddziałami integracyjnymi dla dzieci z autyzmem i przeczytałam, co następuje:
„Jak sądzicie: Czy krzesło musi wyglądać tak, jak wygląda? Czy może mieć więcej cech indywidualnych? Co można zrobić, aby pewne rzeczy stały się bardziej „ludzkie”, bardziej szalone? Co zrobić, aby pewne już odrzucone przedmioty powróciły jeszcze do życia? Z problematyką nadania nowego „życia” starym przedmiotom zmierzyli się nasi uczniowie”.
Okazuje się, że krzesłom w szkole można nadać ludzkie oblicze. Zwłaszcza wtedy, kiedy pozwoli się dzieciakom popatrzeć na nie z boku.
Więcej zdjęć na stronie szkoły tutaj.